Przez opłotki
Środa, 11 lipca 2012 | dodano:12.07.2012
km: | 54.90 | czas: | 03:02 | km/h: | 18.10 | ||
Pr. maks.: | 48.70 | Podjazdy: | 500m | Rower: | Kross City Rider |
Miało być po szosie a wyjechało się troszkę w maliny:) Pogoda dopisywała ze względu na chmurki, które przygłuszyły palące od kilkunastu dni słońce. Jednak chmurzany kożuszek ograniczył cyrkulację powietrza powodują parnotę... Ale wycieczka się udała- dominowały tereny południwo-wschodnie od Prazemyśla oraz okolice Kopca Tatarskiego. Licząc czas od Słowackiego do bramy przekaźnika (jadąc ulicami Przemysława i Grochowską) podjazd zajął 8, 28 min.
Poniższa mapa nie odzwierciedla dokładnej trasy ze względy na brak bocznych dróg i ścieżek... Ale postarałem się odwzorować w miarę rzeczywistą trasę przejazdu.

Fort powstał w latach 1897-1900 jako fort pancerny z elementami upodobniającymi go do fortu artyleryjskiego. Był on ostatnim tak dużym fortem powstałym w twierdzy i jednocześnie jednym z najdroższych.
Został częściowo wysadzony w powietrze w 1915, po II oblężeniu Twierdzy Przemyśl. Został częściowo rozebrany w latach 1920-1930.




Poniższa mapa nie odzwierciedla dokładnej trasy ze względy na brak bocznych dróg i ścieżek... Ale postarałem się odwzorować w miarę rzeczywistą trasę przejazdu.

Widok z Pikulic w stronę Nehrybki i fortu III Łuczyce w oddali (w lasu na górce)© gulik
Fort powstał w latach 1897-1900 jako fort pancerny z elementami upodobniającymi go do fortu artyleryjskiego. Był on ostatnim tak dużym fortem powstałym w twierdzy i jednocześnie jednym z najdroższych.
Został częściowo wysadzony w powietrze w 1915, po II oblężeniu Twierdzy Przemyśl. Został częściowo rozebrany w latach 1920-1930.

Ruiny Fortu IV Optyń© gulik

Jedna z kilku bram fortu Optyń© gulik

Kamień na Złotej Górze w Rożubowicach- pewnie modlili się do niego starożytni mieszkańcy wioski:)© gulik

Żniwa już rozpoczęte© gulik

Las na Zielonce© gulik
Sandomierska wyprawa do króla złotego:)
Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano:04.07.2012
km: | 75.40 | czas: | 03:18 | km/h: | 22.85 | ||
Pr. maks.: | 43.60 | Podjazdy: | m | Rower: | Kross City Rider |
Niedzielny poranek, pusta droga, jeszcze nie tak gorąco- ruszamy!
Obwodnicą Stw cięło się wybornie, równiutko jak po stole:) Tak w ogóle to cała trasa była płaściutka jakby nie istniały żadne większe podjazdy wymagające wkładu fizycznego. Do Sandomierza wybrałem drogę krajową 77. Po drodze wstąpiłem do Zbydniowa- tam znajduje się dworek Horodyńskich. Dalej leciało jak z górki:) Upał się nasilał, ale Sandomierz był coraz bliżej:) A w królewskim mieście pokręciłem się nieco oglądając to i owo:P

Krótkie pożegnanie...© gulik

...i strzała! A ta biedronka na mostku jedzie na gapę:)© gulik

Kapliczka w Zbydniowie - mieści się w starym dębie.© gulik
Około 1805 roku majątek Zbydniów został sprzedany przez zaborcę austriackiego Dominikowi Horodyńskiemu, byłemu oficerowi Insurekcji Kościuszkowskiej. Horodyńscy wkrótce zbudowali tu istniejący do dzisiaj pałac na terenie parku w stylu angielskim oraz budynek oranżerii o półkolistym kształcie. Później oranżeria pełniła funkcję kaplicy. W noc świętojańską 1943 roku hitlerowcy wymordowali wszystkich mieszkańców pałacu. Przy życiu pozostał tylko nieobecny wtedy Dominik, najstarszy syn Horodyńskich, który przeżył wojnę ale nigdy tu nie powrócił.
Dwór zwany od zawsze pałacem pełnił po wojnie różne funkcje publiczne (szpital wojskowy, ośrodek zdrowia, porodówka, biblioteka, poczta, mieszkania prywatne) i popadał w ruinę. Nowy właściciel wyremontował budynek, który obecnie wygląda zadowalająco.

Dworek w Zbydniowie© gulik

Dworek był własnością Horodyńskich© gulik

Na tablicy brakuje tylko informacji i trasach rowerowych...© gulik

Mercedes Tourismo - leniwie czeka na turystów© gulik

Scania Irizar i4 - przywiozła turystów z Inowrocławia - (nie sugerować się blachami)© gulik

Brama Opatowska© gulik

Kawa u Plebana- już pedzę© gulik

Pamiątkowe zdjęcie z katedrą w tle© gulik

Ratusz na sandomierskim rynku© gulik

Po tych uliczkach jeździ Ojciec Mateusz:) I ja też:P© gulik

Zakem wybudowany w XIV wieku przez króla złotego Kazimierza Wielkiego:)© gulik

Przystań wodna nad Wisełką© gulik

Płynie Wisła po polskiej krainie:)© gulik
Forteczne wojaże
Środa, 27 czerwca 2012 | dodano:03.07.2012
km: | 24.60 | czas: | 02:03 | km/h: | 12.00 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Podjazdy: | m | Rower: | Kross City Rider |
Skoro przyjechała Iwonka, to należało to jakoś uczcić:) Na rowerze oczywiście!!!:):):)
Aby przyjemnie rozpocząć czterodniowy pobyt w Przemyślu, rozpoczęliśmy od zwiedzania fortów Jaksmanice, Siedliska i Borek. Przyjemna pogoda, łatwa trasa i co najważniejsze- ta jedyna towarzyszka rowerowych wypadów! Oby więcej takich wspólnych wypraw:):*


Historia tej kapliczki jest następująca: powstała w 1827 i znajduje się przy drodze prowadzącej z Jaksamnic do Fortu II i dalej gruntową drogą do Rożubowic. W jej wnętrzu znajduje się postać Chrystusa Ukrzyżowanego. Figurka nie posiada ręki... Odstrzelił ją żołnierz nieznanej narodowości. Jak głosi tabliczka informacyjna umieszczona na murku, zginął on od kuli po odejściu około 2 kilometrów do kapliczki...


Fort W I "Salis Soglio" - fort artyleryjski jednowałowy Twierdzy Przemyśl (murowano-betonowo-ziemny), znajdujący się w Siedliskach. Powstał w latach 1882-1886 według projektu szwajcarskiego inżyniera Daniela Salis-Soglio. Klasyfikowany jako nietypowy fort artyleryjski.


A tu fort XV Borek- był on fortem pancernym, międzypolowym, wybudowanym ok 1890 r. położonym na wzgórzu 200 m n.p.m. w odległości ok. 6 km. od Przemyśla.
Aby przyjemnie rozpocząć czterodniowy pobyt w Przemyślu, rozpoczęliśmy od zwiedzania fortów Jaksmanice, Siedliska i Borek. Przyjemna pogoda, łatwa trasa i co najważniejsze- ta jedyna towarzyszka rowerowych wypadów! Oby więcej takich wspólnych wypraw:):*

Iwonka i Jej ulubiony bicykl:)© gulik

Cerkiew Opieki Matki Bożej w Jaksmanicach (1901)- po II w.ś. kościół rzymskokatolcki pw. Narodzenia NMP.© gulik
Historia tej kapliczki jest następująca: powstała w 1827 i znajduje się przy drodze prowadzącej z Jaksamnic do Fortu II i dalej gruntową drogą do Rożubowic. W jej wnętrzu znajduje się postać Chrystusa Ukrzyżowanego. Figurka nie posiada ręki... Odstrzelił ją żołnierz nieznanej narodowości. Jak głosi tabliczka informacyjna umieszczona na murku, zginął on od kuli po odejściu około 2 kilometrów do kapliczki...

Ta zadbana kapliczka przyciąga turystów i okolicznych mieszkańców...© gulik

Figurka bez reki...© gulik
Fort W I "Salis Soglio" - fort artyleryjski jednowałowy Twierdzy Przemyśl (murowano-betonowo-ziemny), znajdujący się w Siedliskach. Powstał w latach 1882-1886 według projektu szwajcarskiego inżyniera Daniela Salis-Soglio. Klasyfikowany jako nietypowy fort artyleryjski.

Brama wjazdowa do fortu Salis Soglio w Siedliskach© gulik

Fort Salis Soglio w Siedliskach© gulik
A tu fort XV Borek- był on fortem pancernym, międzypolowym, wybudowanym ok 1890 r. położonym na wzgórzu 200 m n.p.m. w odległości ok. 6 km. od Przemyśla.

Brama wjazdowa do Fortu XV Borek© gulik

Ruiny jednego z kilku segmentów fortecznych© gulik
Spacer po Bollene
Piątek, 22 czerwca 2012 | dodano:25.06.2012
km: | 17.00 | czas: | 03:05 | km/h: | 5.51 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Podjazdy: | m | Rower: |
Będąc na kursie Sindbadem we Francji wylądowałem w Bollene na mieszkaniu służbowym. Prawie dwa dni siedzenia, więc trzeba było się czymś zająć. I zająłem! Rowerem! Powiedzmy, że służbowym, ale nikt na nim nie chciał jeździć bo był niesprawny. O dziwo w garażu stały dwa rowerki, ale według mojej diagnozy na poczekaniu do zrobienia był tylko jeden- bo akurat były niezbędne narzędzia do naprawy:) A trzeba było tylko załatać dętkę:P Ku mojemu zdziwieniu były i łatki i klej do gumy. Więc zabrałem się do pracy. Gdy założyłem koło poczułem jakbym był u siebie i zrobiłem małą rundkę po podwórku. Wybornie się jechało jak na rower kupiony za 10 euro na jakimś rowerowym szrocie:P Powoli do przodu, ale jedzie:):):) A druga maszyna była o tyle sprawna, że nie trzeba było nić kręcić śrubkami. Natomiast należało napompować koła, lecz z braku pompki rowerowej musiałem pozostawić go w spoczynku w garażowym koncie obok pompki samochodowej, którą napompowałem pierwszy rower. No, więc wio do miasteczka:) Tam objeździłem się po wąskich i stylowych uliczkach. Ach, pięknie było:)
Bollène – miejscowość i gmina we Francji, w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, w departamencie Vaucluse. Miasteczko zamieszkuje 13 835 osób.

Tablica wjazdowa do miasteczka© gulik

Charakterystyczne budownicto raduje oko:)© gulik

Jeden z kilku stylowych mostków© gulik

Urokliwe uliczki© gulik

Kolegiata św Marcina- troszkę słońce zaatakowało© gulik

Ja z miom mustangiem:P© gulik

Panorama Bollene- w tle pierwsze masywy Alp© gulik

Mont Ventoux- wyskość 1909 m - pierwszy widoczny szczyt Alp© gulik

Klimatyczne uliczki...© gulik

Strome uliczki wymagają dużo zapału do pokonania ich...© gulik

Okiennice dodają budynkom tajemniczośći...© gulik

Superancka fontanna© gulik

Uliczek ciąg dalszy© gulik
Łowca burz...
Środa, 13 czerwca 2012 | dodano:14.06.2012
km: | 30.00 | czas: | 01:47 | km/h: | 16.82 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Podjazdy: | m | Rower: | Zarri |
...czyli jak uciec i nie znaleźć się w samym środku tornada:) Może nie tornada, ale burzy, bo ten wyjazd przypominał ucieczkę przed deszczem. Nad Przemyślem padał deszcz a ja podziwiałem to z Winnej Góry, która co prawda jest w mieście, ale tam na szczęście było sucho:)

Obwodnica Przemyśla w budowie na Winnej Górze© gulik

Prace na moście o nazwie Brama Przemyska© gulik

Budują budują...© gulik

Kapliczka na Winnej Górze© gulik

W rezerwacie chroniny jest len austriacki oraz dzwonek i drakówka.© gulik


A może by tak pokręcić na STW? Iwa, już jadę:)© gulik

A nad Sanem po deszczu ani jednego spacerowicza...© gulik
Łowca kapcia....
Środa, 13 czerwca 2012 | dodano:14.06.2012
km: | 18.80 | czas: | 01:35 | km/h: | 11.87 | ||
Pr. maks.: | 42.70 | Podjazdy: | m | Rower: | Kross City Rider |
W planach był atak na Kalwarię a następnie przeprowadzenie desantu na Kopystańkę i wycofanie się czerwonym szlakiem do Przemyśla przez Brylińce... Ale co z tego jak wróg zaatakował tylną oponę! Zadziałał z ukrycia a efekty jego działania okazały się szybko widoczne... Cóż, zwie się on PECH i z jego powodu trzeba czasem odbyć pieszą pielgrzymkę do domu... I piękna wycieczka wzięła w łeb!:(

Kapeć- skuteczne ograniczenie wszelkiej aktywności rowerowej...© gulik
Brylińce- Gruszowa Huwniki
Niedziela, 3 czerwca 2012 | dodano:07.06.2012
km: | 65.00 | czas: | 02:29 | km/h: | 26.17 | ||
Pr. maks.: | 68.80 | Podjazdy: | 680m | Rower: | Zarri |
3 czerwca... dzień przed rozpoczęciem sesji a ja już ją zakończyłem:) Wiec należało to uczcić - na rowerze!!! Krasiczyn miał w zupełności wystarczyć tak na dobry początek kręcenia na dwóch kółkach, ale w trakcie jazdy apetyt rośnie na więcej. Tym "więcej" okazały się Brylińce i odwiedzenie Wasyla Wielkiego w cerkwi. Jednak wcześniej obejrzałem kościół w Rokszycach i klimatyczną kapliczkę w jego okolicy.
No i dobra! Jak już dojechałem do wspomnianych Bryliniec to co mi szkodzi sprawdzić czy dalej istnieje droga przez las do Gruszowej? Ano nic mi nie szkodziło:) Szczyt marzeń to nie jest, ale zdecydowanie bardziej imponuje przejezdnością niż autostrady na Ojro:D Więc droga przez las działa!
A w Gruszowej zarządziłem mały postój na punkcie widokowym na ławeczce pod kapliczką. Skoro już tam się zatrzymałem, a do Huwnik to tylko obrót koła, grzechem byłoby nie skoczyć na Kalwarię! Motywowany takim wyrzutem sumienia dziarsko darłem po zakrętach pokuty. Na ostatnich wirażach zaczynały się pierwsze skurcze, ale jakoś wykręciłem na szczyt. A tam nagroda- satysfakcja gwarantowana:)
Sezon wakacyjny rozpoczęty - pierwsze wrażenia w letniego wypadu w pamięci a poniżej kilka dowodów na to co gały widziały:P

Neogotycki kościół w Rokszycach pw. Matki Bożej Anielskiej- filia parafii Olszany.© gulik

Kapliczka nieopodal powyższego kościoła w Rokszycach.© gulik

Cerkiew św. Wasyla Wielkiego w Brylińcach (1929)- kiedyś grekokatolicka, od wojny katolicka.© gulik

Takie widoki to tylko w Brylincach.© gulik

Z tej perspektywy bryła świątyni wydaje się smukłą i majestatyczną w tak górzystej panoramie.© gulik

Kopuła z katolickim krzyżem, a poniżej grekokatolicki.© gulik

Cmentarz żołnierski z I wojny światowej.© gulik

U stóp świątyni znajduje się Polski cmentarz.© gulik

Szutrowy łącznik przez las z Bryliniec do Gruszowej- od biedy kolarzówką można jechać...© gulik

Urocza kapliczka w najwyższym punkcie w Gruszowej...© gulik

A w środku Matka Boska© gulik

W tel widać kalwaryjskie sanktuarium...© gulik

Tycjan i widoczki© gulik

W tle droga prowadząca do Birczy© gulik
ZDJĘCIE PONIŻEJ: murowana greckokatolicka cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Św. z 1825 r. Tradycja głosi, że pierwotnie była to rzymskokatolicka kaplica grobowa Tyszkowskich, a w podziemiach spoczywają prochy jej członków. Po 1947 r. cerkwi nie użytkowano, a znajdujące się w środku wyposażenie uległo zniszczeniu. Jeszcze w latach 80. istniała rama ikonostasu oraz ambona. Zdewastowaną cerkiew odnowiono w 2000 r. dzięki inicjatywie kard. Henryka Gulbinowicza, ówczesnego metropolity wrocławskiego. Obecnie jest sporadycznie używana jako kościół katolicki.
Wewnątrz zachowały się polichromie autorstwa Andrija Demkowycza z 1913 r. Pierwotnie we wnętrzu znajdował się również ikonostas z ikonami tego samego autora, został jednak później rozkradziony. Obok cerkwi stoi murowana dzwonnica z 1825 r. W ostatnich latach XX w., staraniem łacińskiego metropolity wrocławskiego kardynała Henryka Gulbinowicza, wykonany został remont cerkwi. Świątynia została ponownie konsekrowana 25 października 2000 r., ale nadal nie jest użytkowana. Otacza ją malowniczy i bardzo zatłoczony nagrobkami cmentarz.
Źródło: exploreprzemyskie.com.

Kaplica roddu Tyszkowskich w Huwnikach© gulik
Radymno- czyli podróż za jeden uśmiech...
Piątek, 25 maja 2012 | dodano:25.05.2012
km: | 60.21 | czas: | 02:06 | km/h: | 28.67 | ||
Pr. maks.: | 48.70 | Podjazdy: | m | Rower: | Zarri |
#l
Jadąc do domu pociągiem dumałem co by zrobić jak nie będę musiał zostać w domu i cosik pomóc... No jak to co? Przejechać się na rowerze!!! I pojechałem... do Radymna dziewiczą tracą, którą za Wyszatycami jechałem po raz pierwszy. A ciekawa, choć nie męcząca:)
Na Euro 2012 (Ojro) trasa na stadiony we Lwowie i Kijowie już oznakowana, autostrada się buduje... może do wstąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej zdążą zrobić:)
Ciekawe i śmieszne doświadczenie miałem w pod kościołem w Świętym. Stoi tam ciekawa cerkiew użytkowana przez katolików. Zostawiwszy rower przed wejście i obfotografowaniu wnętrza, jak wyszedłem ujrzałem grupkę chłopaczków pewnie z 1 lub 2 klasy podstawówki skwapliwie oglądający kolarzówkę:) Nie mogli się nadziwić jakie to ona ma cieniutkie koła:):):) Ale najlepsze było jak jeden ciekawski zapytał ile jechałem najszybciej? Na odpowiedź,m ze 72,5 km/h zrobili takie oczy i skwitowali, że tyle to oni jeżdżą z rodzicami samochodem:P:P:P:P:P
No! Wystarczyło pojechać poza miasto starą kolarką i jaka furora i zainteresowanie:) Szkoda tylko, że nie było tam ani jednej dziewczyny:D Może następnym razem:):):)
Ps. Większość zdjęć oscyluje wokół Cerkwi Przemienienia Pańskiego w Wyszatycach, która powstała w 1936 r., jednak funkcjonowała krótko. Po II wojnie światowej miejscowa ludność obrządku greckokatolickiego została wysiedlona, a świątynia nieużywana niszczała. W cerkwi znajdował się także obraz św. Mikołaja z XVI w. przywieziony z Kijowa, który zyskał wielki szacunek i uznanie wiernych z okolicznych miejscowości. Losy obrazu nie są znane...









Jadąc do domu pociągiem dumałem co by zrobić jak nie będę musiał zostać w domu i cosik pomóc... No jak to co? Przejechać się na rowerze!!! I pojechałem... do Radymna dziewiczą tracą, którą za Wyszatycami jechałem po raz pierwszy. A ciekawa, choć nie męcząca:)
Na Euro 2012 (Ojro) trasa na stadiony we Lwowie i Kijowie już oznakowana, autostrada się buduje... może do wstąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej zdążą zrobić:)
Ciekawe i śmieszne doświadczenie miałem w pod kościołem w Świętym. Stoi tam ciekawa cerkiew użytkowana przez katolików. Zostawiwszy rower przed wejście i obfotografowaniu wnętrza, jak wyszedłem ujrzałem grupkę chłopaczków pewnie z 1 lub 2 klasy podstawówki skwapliwie oglądający kolarzówkę:) Nie mogli się nadziwić jakie to ona ma cieniutkie koła:):):) Ale najlepsze było jak jeden ciekawski zapytał ile jechałem najszybciej? Na odpowiedź,m ze 72,5 km/h zrobili takie oczy i skwitowali, że tyle to oni jeżdżą z rodzicami samochodem:P:P:P:P:P
No! Wystarczyło pojechać poza miasto starą kolarką i jaka furora i zainteresowanie:) Szkoda tylko, że nie było tam ani jednej dziewczyny:D Może następnym razem:):):)
Ps. Większość zdjęć oscyluje wokół Cerkwi Przemienienia Pańskiego w Wyszatycach, która powstała w 1936 r., jednak funkcjonowała krótko. Po II wojnie światowej miejscowa ludność obrządku greckokatolickiego została wysiedlona, a świątynia nieużywana niszczała. W cerkwi znajdował się także obraz św. Mikołaja z XVI w. przywieziony z Kijowa, który zyskał wielki szacunek i uznanie wiernych z okolicznych miejscowości. Losy obrazu nie są znane...



Na Euro pojedziemy... się opalać i lepić babki z piasku:)© gulik

Miejsce mojej pętli- radymiańskie rondo© gulik

Cerkiew Przemienienia Pańskiego w Wyszatycach (1936r.)© gulik

Tutaj dach jeszcze się trzyma, ale drugiej strony niestety zawalił się...© gulik

Duże wrażenie robi zardzewiałą kopuła© gulik

A wśrodku pusto i głucho- jak w opuszczonej cerkwii...© gulik

Zabytkowa dwonnica pozbawiona duszy...© gulik

Fota na pożegnanie© gulik
Tour de Calvaria
Niedziela, 20 maja 2012 | dodano:25.05.2012
km: | 86.60 | czas: | 03:24 | km/h: | 25.47 | ||
Pr. maks.: | 70.90 | Podjazdy: | m | Rower: | Zarri |
Niedzielny poranek zaczął się sytą mgłą za oknami... Po porannej Mszy za szczęśliwą drogę i by koło nie odpadło, ruszyłem w plener. Już na słowackiego zrobiłem pierwszy postój koło leżącej w rowie ofiary gorączki (alkoholowej) sobotniej nocy. Lecz człek wykazywał tendencję do samoczynnego poruszania się i błagalnych prośbach by nie wzywać straży miejskiej- ruszyłem dalej. Jechało się zdeka topornie bo nogi nie rozkręcone a i wiatr dawał trochę w oblicze.
Jak już jadę w strony, w które uderzyłem, to zawsze muszę wjechać na Kalwarię... No cóż, taka potrzeba i serca i ambicji. Tak chwila kontemplacji w kościele, zadumy na cisowianką z princessą, podziwiane pięknych widoków i wiooo... na Birczę. Ten etap przyszedł mi do głowy dość spontanicznie tak jak stany przedskurczowe w łydkach i udach na serpentynkach za Birczą. Potem było już gorzej. Pojedyncze skurczki łapały nawet przy niezbyt skomplikowanych podjazdach... Ale cóż, jak się napaliło na 86 km bez systematycznego rozjazdu to nie ma się co dziwić:)

Tycjan i Huwniki w tle...© gulik

Konuiec zabawy- zaczyna się kręcenie© gulik

Zabudowa drobnomiasteczkowa w Rybotyczach© gulik

Domy stoją prawie w ulicy© gulik

Reksio- dzielnie pilnował roweru w Olszanach przed amatorami:)© gulik
Łuczycka majówka
Czwartek, 3 maja 2012 | dodano:03.05.2012
km: | 14.50 | czas: | 00:49 | km/h: | 17.76 | ||
Pr. maks.: | 25.00 | Podjazdy: | m | Rower: | Kross City Rider |
Świąteczne popołudnie zachęcało do wskoczenia na rowerek. Więc razem z Iwoną ruszyliśmy na majówkowe kręcenie po okolicy. Celem wycieczki było zobaczenie starej cerkiewki w Łuczycach z 1854 roku oraz zwiedzenie "Fortu Łuczyce". Wszystko byłoby piękne, gdyby nie zakłócił błogiego spokoju pokropujący deszczyk, który ochłodził rozpalone ambicje rowerowe. Więc należało skrócić wyprawę i zawijać do domu, bo zapowiadała się syta burza z piorunami. Tak poza tym, to skończyło się tylko na drobnym deszczu... Reasumując należy stwierdzić, że wycieczka była udana:) Dziękuję Iwonce za towarzystwo:):*
#lat=49.764518772371&lng=22.81801&zoom=13&maptype=ts_terrain




#lat=49.764518772371&lng=22.81801&zoom=13&maptype=ts_terrain

Najlepsza towarzyszka wyprawy rowerowej majówki:)© gulik

A to ja... niestety:P© gulik

Cerkiew Wniebowzięcia NMP w Łuczycach (1856) - We wnętrzu cerkwi ikonostas z XIX wieku i kilka chorągwi procesyjnych.© gulik

Widok z punktu widokowego na Forcie III w Łuczycach© gulik

Dobrze zachowane pozostałości schronu głównego...© gulik