Gulik w trasie...GULIK - blog rowerowy

informacje

Batonik

button stats bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(8)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gulik.bikestats.pl

linki

Wiosenne przebudzenie- sezon rowerowy oficjalnie rozpoczety:)

Niedziela, 14 kwietnia 2013 | dodano:14.04.2013
km:37.70 czas:01:39km/h:22.85
Pr. maks.:53.10Podjazdy:mRower:Zarri


Ach jak przyjemnie poczuć wiatr we włosach- wreszcie!:) Całą zimę (tę wiosenną szczególnie) czekałem na tę wiekopomna chwilę tego roku, kiedy pogoda i czas pozwolą na wycieczkę. I udało się!:)

Temperatura- 12 stopni, wiatr- umiarkowany, opady- miejscowe, ale generalnie sucho, warunki drogowe- ...poza licznymi dziurami i pułapkami - uważam za genialne. Nawet piasek nie sypał się pod kołami, bo po południu lekko pokropiło wiec był wilgotny:)


Trasa wręcz podręcznikowa i typowa na pierwsze rozruszanie się- niemal po płaskim z nielicznymi wyjątkami. Rzut na Malhowice, pod ukraińską granicą, tam lubię pojechać i odizolować się od natłoku miejskich wrażeń. Tam jakby czas się zatrzymał lub nieco zwolnił, taka sielanka niczym z mickiewiczowskich ballad ludowych...
A potem powrót do rzeczywistości, czyli podziwianie panoramy Przemyśla z Zasania. Piękna była ta niedziela... Oby takich więcej... dla każdego:)


Robi się ciekawie...:) © gulik


Droga do celu...? © gulik
[b]

Wschodzi ozimina:) © gulik


Tu się schowała parszywa zima! © gulik


Ach... bazie...:):):) © gulik


[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,366716,tu-cie-mam-bociek.html]

Stary, nie używany już od 20 przejazd kolejowy- kiedyś jeździł tędy pociąg do Sanoka wjeżdżając na chwilę na Ukrainę (bo tak tory szły) © gulik


I stara stacyjka w Hermanowicach.... © gulik


Ładny mam uniform???:D:D:D:D:D © gulik


Dwie wieże... niczym w NY:) © gulik


A tu z widok z Zasania... również piękny i uroczy:) © gulik


Tylko w Przemyślu San płynie tak dostojnie i majestatycznie...! © gulik

Wiosenny rozjazd?:)

Poniedziałek, 4 lutego 2013 | dodano:04.02.2013
km:8.90 czas:00:34km/h:15.71
Pr. maks.:40.80Podjazdy:mRower:Kross City Rider


Luty, podkuj buty mówi staropolskie przysłowie:) A tu przyszło przedwiośnie, śniegi stopniały, temperatura lekko powyżej zera więc dlaczego by nie schować sanek i nie wyciągnąć roweru...? Jedziemy!

Drogi w Przemyślu suche, ale nieco dziurawe po soleniu... Jedynie na Wzniesieniu gdzie znajduje się stok narciarski zalega sporo śniegu ku uciesze narciarzy, ale tylko na trasie zjazdowej:) Dobre i to:P Jednak jak zauważyła współczesna poetka Małgorzata Zaręba w swoim tomiku poezji o podróżach: "Śnieg jeszcze dobrze nie stopniał, a drogi już topnieją", wydaje się doskonale oddawać sytuację panującą na wszystkich drogach miast i miasteczek po ustąpieniu zimy:)

Jednak jak podkreślają górale zima jeszcze wróci, oby:P

Dzikich tłumów na stoku nie ma... © gulik


Rowetrem jednak sie nie skuszę na slalomik © gulik


Skuter GOPRu juz czeka do akcji © gulik


Nienajlepszej jakości panorama miasta © gulik


Panorama część druga:) © gulik

Przedmikołajkowe trasy

Niedziela, 2 grudnia 2012 | dodano:02.12.2012
km:16.20 czas:00:49km/h:19.84
Pr. maks.:42.60Podjazdy:mRower:Kross City Rider



Z lekka deszczowy wieczór, mógł zniechęcać do wychodzenia z domu, ale z mocna parcie na rower sprawiło, że dwoma kółkami się zakręciło:)

Celem jazdy były dwa podjazdy,
most na Sanie i jego przepiękne oświetlanie.
Następnie rajdzik po mieście, i wyjazd pod Kopiec wreszcie.
Ale mgławica zasnuła się niebotyczna, i lampka na kierownicy okazała się niepraktyczna...
Wycieczka nocą na rowerze była udana, spałem po niej jak zabity do samego rana! Oj dana dana dana...:):):):):):):)

I co? Za taki wierszyk przyjdzie do mnie Mikołaj?:)

Zaczęło się... dopiero 2 grudnia!!!!!!!!!!! © gulik


Most na Sanie w strugach deszczu... © gulik


Nocna iluminacja mostu © gulik


Na tropie absurdów, czyli Polska to dziwny kraj... © gulik


Most Btrama Przemyska © gulik


Taaaaka mgła na Kopcu, uwierzysz, że z tyło stoi przekaźnik?:) © gulik


Wieża katedralna © gulik

Wyścig Niepodległości

Niedziela, 11 listopada 2012 | dodano:11.11.2012
km:19.80 czas:00:50km/h:23.76
Pr. maks.:56.00Podjazdy:mRower:Kross City Rider


11 listopada- w niektórych miastach zorganizowano marsze i pochody a w Przemyślu został zorganizowany wyścig niepodległościowy:) Na starcie na ulicy Batorego stawił się tylko jeden uczestnik..., ale organizatorzy postanowili, ze rajd odbędzie się w zaplanowanym czasie. Na szczęście kibice i widzowie dopisali- ciepłe popołudnie przyczyniło się do spacerów i aktywnego spędzania czasu:)
Trasa wyścigu wiodła nową obwodnicą Przemyśla, czyli Aleją Wolności i Solidarności [poniżej zdjęcia]. Dalej 3-go Maja i Grunwaldzką, czyli głównymi altariami miasta.

Wyścig odbył się w pokojowej i podniosłej atmosferze- ukończył go tylko jeden kolarz:P

Aleja Soilidarności © gulik


Uprzywilejowany pojazd rowerowy gotowy do eskortowania kolumn rządowych:) © gulik


Most na Snie- Brama Przemyska © gulik


Most Brama Przemyska © gulik


Widok na Przemyśl z nowej obwodnicy © gulik


Ta siedemdziesiatka jest miła oku... daje nieco więcej... Wolności:) © gulik


Końcówka obwodnicy- wlot do ulicy Krakowskiej © gulik


Rzut oka na 4 kilometrową droge za 225 mln! © gulik


Widok Przemyśla z osiedla Bielskiego © gulik


Listopadowe pormyki słońca... © gulik

Jesienny rajd po piękne chwile

Sobota, 20 października 2012 | dodano:20.10.2012
km:55.00 czas:02:56km/h:18.75
Pr. maks.:54.10Podjazdy:mRower:Kross City Rider

Taki piękny weekend można było sobie wymarzyć! I pewnie komuś marzenia się spełniły:) Mnie też:P
11.30-- po zbiórce ruszamy na rajd przygotowany przez PTTK. Prowadzi nas Pan Jan zwany przez wprawionych kolarzy "Tatem":D Wręcz po ojcowsku udzielił wskazówek dotyczących trasy przejazdu i bezpieczeństwa poruszania się. Jedziemy na Kopiec Tatarski, dalej na Górę Wapielnicę - nieopodal niej znajdują się resztki starego pieca hutniczego i ruiny kopalni wapienia- stąd ta nazwa. Następnie przez górę Helichę 420 m dojeżdżamy czerwonym szlakiem do Rokszyc. Dokonujemy małego odbicia do Bryliniec, by zobaczyć dawną cerkiew pw. Wasyla Wielkiego (1929). Obecnie znajduje się tam kościół katolicki. Zaraz obok kościoła jest cmentarz, na którym są pochowani żołnierze armii Austro -Węgierskiej polegli w walkach, w czasie wypadów z Twierdzy w kierunku Birczy, skąd szła odsiecz dla oblężonego Przemyśla.

Następnie dojechaliśmy do Olszan, dalej w Krasicach przeprawiliśmy się przez San. Meta przewidziana była na forcie Łętownia- ognisko i kiełbaski dla każdego!!!:D:D:D:P Ale zatrzymaliśmy się w Kuńkowcach na kiełbaskę w grilla- otwierali nowy sklep i tak zachęcali klientów, że i my stanęliśmy na degustację:) warto było bo już troszkę zaczęło robić się pusto w magazynie...:P:P:P

Zbiórka na Sanem- 11.30 © gulik


Przejazd przez ulicę Kazimierzowską © gulik


Zjazd na Zielonkę © gulik


Forty pierścienia wewnętrznego - jeden z 3 fortów Kruhel © gulik


Rzut oka na Przemyśl i Zasanie © gulik


Jesnienny wjazd do Lasu Żydowskiego © gulik


Jesień pełną gębą! a jak:P © gulik


Żółto, że ach! © gulik


Na jesienniym szlaku © gulik


Drzewko na zimę:P © gulik


magia kolorów © gulik


Z górki na pazórki © gulik


ostanie metry.... © gulik


A na szczycie cerkeiw pw Wasyla Wielkiego w Brylińcach © gulik


Widoki na lasy pod Brylińcami © gulik


Na żółto i na niebiesko © gulik


Palą chwasty... © gulik


Napadało trochę.... a ma być więcej:P © gulik


Chyba wiemy już skąd...:P © gulik


Wojewódzka 884 do Przemyśla- widok na Korytniki © gulik


Ostatnie prace polowe.... © gulik


Bucowaty zakręt- na na prawdę jest zdradliwy! (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) © gulik


Bez kiełbasy nie ma jazdy!!!:):):):P:P:P:P © gulik


Wszystkich, którzy nie lubią żółtego z góry przepraszam za tak ogromną dawkę tego koloru na zdjęcia:) Jednak przyroda w takim kolorycie jest tak fascynująca i piękna, że nie mogłem się powstrzymać!:) Należało skorzystać z okazji zaobcowania z przyrodą w tak piękny i ciepły dzień, bo grzechem by było siedzenie w domu, a poza tym, kto wie czy to już nie ostatnie tak piękne chwile jesieni tego roku przed kocem świata:D:D:D:D Więc rzucam studia i od jutra jeżdżę tylko na rowerze- kto wie, może pojadę na koniec świata...:) Tam też jest pięknie!

Podróż tam, gdzie zatrzymał się czas...

Niedziela, 14 października 2012 | dodano:14.10.2012
km:66.00 czas:04:02km/h:16.36
Pr. maks.:42.10Podjazdy:mRower:Kross City Rider


Poranek był chłodny, ale dzień zapowiadał się interesująco:) Zważywszy na to, że rajd leciał na Ukrainę... zieloną i urokliwą Ukrainę, na którą kiedyś chciałem skoczyć rowerem. W końcu się udało dzięki wycieczce zorganizowanej przez Przemyskie Towarzystwo Cyklistów:)

Cztery minuty po 9 ruszyliśmy spod magistratu. Bilans uczestników wycieczki- 17 rowerzystów pragnących zobaczyć kawałek obcej ziemi i kilka fortów po Twierdzy Przemyśl, które po II wojnie światowej znalazły się na ukraińskiej stronie. Ulicami Przemyśla pomykaliśmy do drogi na Medykę do przejścia granicznego.
Jesienna ulica Dworskiego © gulik


[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,330497,najmlodsza-ekipa-ekspedycji-ratunkoworekreacyjnoturystycznej-na-ukraine.html]
Najmłodsza ekipa ekspedycji ratunkowo-rekreacyjno-turystycznej na Ukrainę © gulik


Polska celnia © gulik



Powyżej Polska celnia do obsługi pieszych- brama Unii Europejskiej... i ukraińska- Euro się skończyło i kostka też...
ukrainska celnia © gulik


Będąc już za granicą należało strzelić pamiątkową fotę:) Oprócz tego zachwycaliśmy się nowym i równym (jeszcze) asfalcikiem, który wylanio na Mistrzostwa Europy. A do Kijowa zostało już tylko 635 km:)

Już na Ukrainie- do Kijowa tylko 635km:P © gulik


Szeginie- droga do Lwowa- dywanik ładny wylali na Ojro...:P © gulik



Sielanka jazdy po równej drodze szybko się skończyła gdy wjechaliśmy na lokalną drogę -odpowiednik naszej gminnej- po Popowic, którą przemierzaliśmy większość trasy. Stan nawierzchni- fatalny zważywszy na fakt, że jest to droga łącząca miejscowości i wsie. Zrobiona jest z kamieni i w większości utwardzonej ziemi, która po deszczu zamienia się w jedno wielkie bajoro lub mokradło... -- poniżej dokumenty foto.

I to jest droga lokalna odpowiednik naszej gminnej © gulik


Stan drogi aż zachwyca kierowców:) © gulik


Po deszczu też może być fajnie:P © gulik


Dobrze, że jest znak informujący o ostrym zakręcie w lewo- gdyby nie on to pewnie kierowcy jadac szybko wylatywaliby z drogi...:) © gulik


Jaaa, ukraiński PKS:) © gulik


Droga do Popowic © gulik


Po drodze mijaliśmy wioseczki Byków, Pleszewicze i Popowice. Luźno stojąca zabudowa, mnogość zwierząt hodowlanych, kompletna pustka na "ulicach" i przy domostwach tak jakby wioski wymarły, sprawiały wrażenie jakby zatrzymał się czas... To wrażenie potęgowała głucha cisza... tak głucha, że odnosiło się wrażenie, że jesteśmy jedynymi żywymi istotami okolicy.

Wsi spokojna, wsi szczęśliwa... © gulik


Domki w Bykowie © gulik


Zabudowa w Pleszowiach © gulik


Domy w Szeginiach © gulik


Polskie akcenty..:) © gulik


Na rozstaju dróg w Popowicach- w tle stary młyn © gulik


Pamięć ciągle żywa... © gulik


Cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Św. w Pleszewicach © gulik


Ukraińskie orliki:P © gulik


A my dalej wytrwale kręciliśmy do celu- na forty Maruszki Las I/4, Popowice I/5 i Dziewięczyce I/6.

Powoli do przodu:P © gulik


Zdjęcie poniżej to fort I/4 Maruszki Las i pochodzi z pierwszej fazy budowy Grupy Siedliskiej- powstał w latach 1882-86.
Fort Maruszki Las I/4 © gulik


Forteczna flora... © gulik


Fort I/6 Dziewięczyce- zakończony w latach 1897-1900 (przebudowa), a wybudowany w 1882-86. Budowla składa się z 4 części- koszar szyjowych, schronu w centrum fortu, kojca grodziowego i kompleksu flankującego.
Niestety ten fort jak i pozostałych pięć: Łysiczka, Byków, Pleszowice, Maruszki Las i Popowice pozostały na ukraińskiej części... A może nie ma co tak rozpaczać- zawsze można skoczyć na zagraniczną wycieczkę:)
Fort Dziewięczyce I/6 © gulik


Prawie jak Jurassic Park- Fort I/6 Dziewięczyce © gulik


Ruiny fortu Dziewięczyce © gulik


Skok na sklep:P © gulik


Powrót do domu krajową 28:) © gulik


Rajd rowerowy jak najbardziej godny i sprawiedliwy:) Na polską stronę wjechaliśmy równo o 16 i z Medyki każdy wracał do domu jak chciał. Dziękuje wszystkim zebranym na tej wielkiej wyprawie za ducha dobrej zabawy i turystycznego zapału:)

Wyjatkowa wycieczka...

Sobota, 6 października 2012 | dodano:07.10.2012
km:21.30 czas:01:16km/h:16.82
Pr. maks.:0.00Podjazdy:mRower:Kross City Rider


Wycieczka wyjątkowa, bo udało się wyciągnąć Kasztanka ze skorupy (z chałupy) na rower, który użytkuje on sporadyczne:P A celem wycieczki było pokazanie tacie i wspomnianemu kolażowi fortów: Salis Soglio i Borek w Siedliskach.
Pogoda, jakże uroczo jesienna, słonko, ciepło, bezchmurne niebo- nic tylko wsiąść na rower i pojechać w siną dal...:) Tylko, żeby tak nie wiało!
Sądząc pom krzkach to mogło być tornado:) © gulik


Refleksje po wyprawie: Tato i Paweł zauroczeni monumentalnością fortów, podnieceni dreszczykiem emocji przy zwiedzaniu ciemnych i zimnych korytarzy fortecznych, zachwyceni jesienna aurą, dumni,że sił starczyło i podbudowani do dalszej jazdy na jednośladach. Cóż, wspaniale jest pokazać komuś coś nowego, ale trzeba też samemu poznawać nowe okolice i miejsca... Dlatego następny wpis dotyczyć będzie wycieczki na Ukrainę do miejscowości Popowice, gdzie znajdują się forty Twierdzy Przemyśl.
Poniżej uchwycone chwilę spędzone na rowerze:)

Author- na każdą drogę © gulik


A jakbyśmy spadli...???:) © gulik


Światełko w tunelu... © gulik


Ja, kółko...:P © gulik


Popatrz, tam kiedyś pojechałem:) © gulik


Ojciec i syn, rowerowy team:) © gulik


A tu Cię mam:P © gulik


Historia kołem sie toczy:) © gulik


Co to jest?:) © gulik


Pamiątkowe zdjęcie musi byc!!:):):) © gulik


Ten słup tak tu potrzebny...:) © gulik

Rybotyckie potyczki...

Poniedziałek, 24 września 2012 | dodano:24.09.2012
km:71.20 czas:03:36km/h:19.78
Pr. maks.:59.30Podjazdy:mRower:Kross City Rider


Od dawna chciałem wyjechać na Kopystańkę. Kilka lat temu byłem tam jako młodzieniec (hahaha, ale mi określenie przyszło do głowy). Wycieczka ta, a raczej pielgrzymka - bo szedł z nami Ks. biskup Adam Szal i odprawiał Mszę na górze - zapisała się w mej pamięci miłym wspomnieniem. Więc dlaczego by nie sprawić, by odżyły one na nowo, w nowym blasku i rzeczywistości? Nic trudnego. Skoro tak - to wio na rower!!!:)

Popołudnie słoneczne, zdecydowanie cieplejsze niż w ostatni wypadzik na Kalwarię dzień wcześniej, a i jakoś koła już nie "kleiły" się do drogi.We Fredropolu "zaglądnąłem" do zameczku po Fredrach, którzy wybudowali go XVI wieku. Następnie potop szwedzki i najazdy Tatarów niszczyły odbudowywany zameczek. Jednak najwięcej spustoszenia przyniosła I wojna światowa, a jej efekty są widoczne po nasze czasy... Obecnie tern jest prywatny i obecni właściciele zapowiadają odrestaurowanie obiektu.
Zamek Fredró we Fredropolu © gulik



Podczas standardowego postoju w Aksmanicach, skusiłem się na zwiedzanie Cerkwi w Kłokowicach. Namówił mnie na to pewien piwosz sączący browara na ławeczce pod sklepem zachwalając świątynię, w sąsiedztwie której zamieszkuje.
Cerkiew jest pod wezwaniem Opieki Matki Bożej. Jet to drewniana prawosławna cerkiew parafialna. Należy do dekanatu Przemyśl diecezji przemysko-nowosądeckiej Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.
Kiedyś była świątynią greckokatolicką, do czasu II wojny światowej należącą do dekanatu niżankowskiego.
Zbudowana na miejscu starszej, drewnianej cerkwi w latach 1856-1860, odnowiona w 1903. Obecnie użytkowana przez Kościół Prawosławny. Obok cerkwi drewniana stoi XIX-wieczna dzwonnica. Według mojego informatora, nabożeństwa odbywają się tylko w niedzielę, na które przychodzi około 20 wiernych. A zaraz za parkanem kościelnym zamieszkuje pop.
Cerkiew pw. Opieki Matki Bożej w Kłowicach © gulik



Konisza- przelotówka przez wieś:) © gulik

Dalej swoje koła skierowałem w stronę Koniuszy. Tam znalazłem cerkiew pw. Złożenia Szat Matki Bożej. Jet to drewniana filialna cerkiew greckokatolicka. Zbudowana została w 1901 i należała do parafii greckokatolickiej w Kłokowicach (którą chwile temu też zwiedzałem:).
Świątynia w sposób arcy tajemniczy ukryta jest w pięknym zagajniku między brzózkami w odległości ok. 80 metrów od drogi. Ponadto zasłaniają ją domy, które skutecznie uniemożliwiają szybkie jej zlokalizowanie. Obok znajduje się mały cmentarzyk.
Cerkiew pw. Złożenia Szat Matki Bożej w Koniuszy © gulik


Tajemniczości nadaje mnogość drzew... © gulik


Dalej skusiłem się na niebieski szlak. Na przekór moim ambicjom, musiałem poprowadzić rower kilkadziesiąt metrów bo po takiej trawi nie dało się jechać. Jednak zwieńczeniem moich tortur pieszych - bo wybrałem się na rower, a nie ma rajd pieszy- były takie widoki...:)
Widok na Koniuszę i szczyt pod lasem- Szybenicę (496m.n.p.m.) © gulik

Nie nie, to nie kibelek na wyciągu, tylko ambona myśliwska:) © gulik


Widom na Las Niemiecki a w oddali Połoninki Rybotyckie © gulik


Jesienne porządki... © gulik


W Rybotyczach należało zjeść kolację...:) Więc zafundowałem sobie bułeczkę z kawałkiem kiełbasy i niestety nie była ona z ogniska, ale kto bogatemu zabroni:P Po takiej uczcie, ucieszony ruszyłem na szczyt swojej ambicji i góry, która była celem do zdobycia!
Podjazd prowadziący na Kopystańkę (541mnpm) © gulik


Cel- Kopystańka została zdobyta - 541 mnpm. Na szczycie stoi krzyż postawiony w 2003 roku na pamiątkę wizyt papieża Jana Pawła II w diecezji przemyskiej. Ach, jakież tam są widoki- ludzie!:) Całe Połoninki Rybotyckie jak na talerzu:)

Kopystańka- 541 mnpm - cel zdobyty © gulik


Prawie jak na połoninach w Bieszczadach... ale tylko Połoninki Rybotyckie. © gulik


Ostatni rzut oka na Kopystańkie i trzeba wracać... © gulik


W planie był powrót do domu czerwonym szlakiem do Bryliniec i dalej na Olszany i Krasiczyn, ale że nie mogłem za Chiny znaleźć tego szlaku, a i zaczęło się robić ciemno, stwierdziłem, że lepiej będzie wracać na Huwniki. Już w Rybotyczach zrobiło się ciemno i trzeba było kręcić po ciemku- ale zaznaczam, iż pojazd rowerowy, którym się poruszam jest wyposażony w pozycyjne światło barwy białej z przodu oraz czerwonej w tyłu pojazdu:D
No cóż, tylko nadłożyłem drogi i zrobiłem koło przyjeżdżając do domu po 20, ale przyznam, że jazda po ciemku też jest przyjemna - nie ma takiego ruchu a i gorąc nie doskwiera:P

Jesienne klimaty

Niedziela, 23 września 2012 | dodano:23.09.2012
km:63.50 czas:02:57km/h:21.53
Pr. maks.:68.40Podjazdy:mRower:Kross City Rider


Pierwszy dzień jesieni... należało jej poszukać dokładniej niż tylko w kalendarzu. Jedziemy!!!
Aby trasa w te strony nie była monotonna (zawsze jadę tędy jedną drogą, to więcej czasu poświęciłem na gmeranie po Sólcy. Od jakiegoś czasu chciałem zwiedzić te tereny i w końcu się udało:) Wioseczka jest dobrze ukryta między pagórkami i nie widać jej z drogi na Kalwarię. A przy okazji zawitałem tradycyjnie na wspomnianą już Kalwarię, z której zjechałem niebieskim szlakiem do Huwnik przekraczając Wiar jadąc w wodzie po betonowych płytach- miodzio:) A pod wieczór zaczęło robić się chłodno, więc trzeba było kręcić mocniej dla rozgrzewki:)

Rozgrzwka była również potrzeban dla nowiuśkich opon i obręczy dwukomorowych, które zamontowałem wczoraj przed rajdem po Przemyślu na okazję dnia bez samochodu. Wrażenia z jazdy: koła prezentują się elegancko, jednak przez cały czas jazdy, miałem dziwne wrażenie jakby ktoś posmarował mi opony klejem... cosik się opornie toczyło:) A może to tylko moje oporne kręcenie nogami...:) Ech:):):)

Pola w okolicach Sólcy © gulik


Zapaść... © gulik


Piękny zjazd ze Sólcy do Sierakość © gulik


Jesienny Wiar w Nowosiółkach Dydyńskich © gulik


Pakujemy pod góreczkę...:P © gulik


Rzut oka na okolicę... © gulik


...i jazda w klimatyczną dróżkę © gulik


Na dróżkach © gulik


Czarujący jesienny zachód słońca © gulik


A przed nami nieznane... © gulik


Przekraczanie Wiaru w Huwnikach © gulik


Promyki słońca nad Huwnikami © gulik


I została tylko śiwatłość:P © gulik


Jesień, ach to Ty...:) © gulik

Europejski dzień bez samochodu

Sobota, 22 września 2012 | dodano:22.09.2012
km:35.40 czas:01:54km/h:18.63
Pr. maks.:47.50Podjazdy:mRower:Kross City Rider


Europejski Dzień Bez Samochodu (siłą rzeczy) musiał być spędzony na rowerze. Z tego tytułu przemyski magistrat zorganizował arcy wspaniałą wycieczkę po Przemyślu, z bonusowym przejazdem po nowej obwodnicy:) [Jestem dumny z tego powodu, ponieważ mogłem na legalu jechać środkiem drogi:)]

Start pod magistratem... © gulik

Na rajd przyjechały też rodziny © gulik

Na starcie zlokalizowanym na rynku zebrała się grupa ok. 60 rowerzystów różnej maści- od kolarzy profesjonalistów przez amatorów jazdy na podwójnym kole do totalnych laików, którym rower służy do pokonania trasy dom - sklep spożywczy - dom. Zachwyt budził widok rodziców tachających swoje pociechy w fotelikach rowerowych na bagażniku lub opiekujących się by milusińscy nie wjechali komuś pod koła. Na przemyskich drogach królowały rowerowe wózki dziecięce, a także ciekawe zestawy rowerowe...:)
Kemping- wersja mini:) © gulik


Można i tak... ale też trzeba pedałować:P © gulik



Paraolimpiada odbyła się w Londynie, ale i u nas można znaleźć pasjonatów "handbike`ów".
Handbike- werjsa touristic:) © gulik


Wejście w wiraż na rondzie Padeborn © gulik


Peleton leniwie rozciągną się na nowej obwodnicy © gulik


Zjazd ulicą Wołodyjowskiego © gulik


Ulica Wołodyjowskiego jest najdłuższą ulicą w Przemyślu. Zaczynając zjazd na Lipowicy ciągnie się wokół willowych zabudowań lichą nawierzchnią, by potem przybrać formę szutrowej, polnej drogi...
Ulica Wołodyjowskiego © gulik


Zjazd na Wybrzeże Jana Pawła II © gulik


Pozdrowienia dla Piotrka © gulik


Stare miasto dostojnie króluje nad pokornymi turystami:P © gulik


Za mostem trasa rozdzieliła się na trzy części: dla zmęczonych - mogli wyjechać wyciągiem narciarskim, dla wytrwałych - mogli zaiwaniać ulicą Przemysława, i wreszcie dla nienasyconych (ja bym powiedział, że dla napalonych) - Waygarta i Tatarską. Osobiście wybrałem wersję dla napalonych i kręciłem wraz z innymi nienasyconymi kolarzami:)

Pozdrowienia dla Pana Tadka! © gulik


Finisz trasy dla nienasycony- ja bym powiedział, że dla napalonych:) © gulik


Przekaźnik wytyczał azymut naszej wyprawy © gulik


Metę zlokalizowano pod przekaźnikiem. Tam w ogródku barowym przy wyciągu można było się posilić kiełbaską z grila i wspólnie powspominać wycieczkę oraz umówić się na kolejne rajdy.
Na mecie czakała kiełbaska z grila i gorąca herbata © gulik



Dla takiej nagrody warto przejechać wiele...:P
długo wyczekiwana kiełbaska:P © gulik


Pamiątkowe zdjęcie i za chwilę do domu © gulik



Po zakończeniu rajdu należało wrócić do domu. Jednak zawitałem jeszcze na Kopiec Tatarski popatrzeć na jesienny Przemyśl. Ach, cóż to były za widoki...:)

Panorama Przemyśla © gulik


Przekaźnik i Krzyż Zawierzenia © gulik


Romantyczne chwile na Kopcu Tatarskim © gulik


Serdecznie dziękuje Łukaszowi, Danielowi,Marcinowi i Piotrkom dwóm za rozmowy i ducha rywalizacji:)

kategorie bloga

Moje rowery

Zarri 1818 km
Kross City Rider 1426 km

szukaj

archiwum