Taka mała pętla...
Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano:10.04.2011
km: | 17.08 | czas: | 00:38 | km/h: | 26.97 | ||
Pr. maks.: | 40.60 | Podjazdy: | m | Rower: | Zarri |
#lat=49.77228&lng=22.85053&zoom=13&type=0
Niedziela mijała pod znakiem typowo angielskiej pogody: na zmianę świeciło słonko przez kilka minut a potem się chmurzyło i padał lekki deszczyk. Na domiar złego mocno wiało! Wieczorową porą, tuż po 18 zrobiło się nieziemsko słonecznie. Więc skuszony zdecydowana poprawa pogody wskoczyłem na rower i pojechałem...
Trasa do Jaksmanic leciała płynnie i przyjemnie. Wszystko przez wiatr, który wiał w plecy:) Cwaniak! Ale skarcenie dobrego humoru przyszło szybko tak jak szybko wiał wiatr. Droga do Przemyśla to była porażka. Ustawiony pod podmuchy wiatru jechałem 25 km/h. To był maks co można było zrobić w takiej sytuacji...
Niedziela mijała pod znakiem typowo angielskiej pogody: na zmianę świeciło słonko przez kilka minut a potem się chmurzyło i padał lekki deszczyk. Na domiar złego mocno wiało! Wieczorową porą, tuż po 18 zrobiło się nieziemsko słonecznie. Więc skuszony zdecydowana poprawa pogody wskoczyłem na rower i pojechałem...
Trasa do Jaksmanic leciała płynnie i przyjemnie. Wszystko przez wiatr, który wiał w plecy:) Cwaniak! Ale skarcenie dobrego humoru przyszło szybko tak jak szybko wiał wiatr. Droga do Przemyśla to była porażka. Ustawiony pod podmuchy wiatru jechałem 25 km/h. To był maks co można było zrobić w takiej sytuacji...